Środowisko do jazdy rowerem
Trójmiasto jest jednym z miast o mocno wykształconej infrastrukturze dla rowerzystów, to powinno sprzyjać dojazdom do pracy za pomocą dwóch kółek, to po pierwsze. Nieodzowna jest też chęć uruchomienia mięśni i przezwyciężenie własnego lenistwa oraz przeszkód w i po podróży do pracy, które tutaj opiszę. Przede wszystkim musimy odpowiedzieć na pytanie jak osiągnąć równowagę pomiędzy uczuciem bycia zużytym po dojeździe, a byciem w stanie nazwijmy to biznesowo wyjściowym. Postaram się rozwiać ten dylemat, nikt chyba nie lubi siedzieć w pracy i pachnieć niczym skunks.
Powody dla których warto dojeżdżać do pracy rowerem, które są mniej lub bardziej oczywiste:
- rower — to dobre dla środowiska — wow — szczerze jeśli to byłby jedyny powód to wolałbym zanieczyszczać i dojeżdżać trzyzero V8
- zmniejszenie korków ( ziarnko do ziarnka ),
- poranne przewietrzenie się i wejście na rower, obudzi, podniesie poziom endorfin — będziecie się czuli szczęśliwsi, także ten… NO WARTO!
- argument trafiający do pań — dupka będzie wyglądała smacznie.
- kwestie finansowe to co lubią grzebiący w Excelu, jeździsz rowerem — nie płacisz za paliwo ($_$), tu warto się zatrzymać. W skali miesiąca to w moim przypadku jakieś 400PLN = 4800 PLN rocznie — ale nie przesadzajmy z ekstremizmem — sezon to kwiecień — wrzesień czyli 2400 PLN — też nieźle.
Wyzwania do przezwyciężenia ( łatwizna ):
na rower w kasku — po jego zdjęciu możemy przypominać tzw. wkurzonego Szopena, więc należy, albo skrócić włosy i nie mieć problemu, albo dokonać ponownego mozolnego ułożenia hipsterskiego sznytu. Protip dla kobiet to użycie tzw. suchego szamponu, czyli odświeżenie włosów — nie wiem, nie używam, przekazuję dalej do samodzielnego wykonania riserczu.
Przegrzanie organizmu, spocenie się na samym starcie w pracy — przed dojazdem do pracy należy nieco zwolnić i pozwolić sobie na ostygnięcie, przed przebierankiem w korpociuszki. W ten sposób zapobiegniemy, atakowi nadmiaru potu na naszą świeżutką koszulę. Zanim pot zmieni się w nieprzyjemny zapach powinno minąć kilka godzin, więc po odpowiednim odświeżeniu nie powinno to być szczególnie uciążliwe.
Zmiana ubrania — jeżeli macie szczęście (jak ja) — będziecie mieli w biurze szafę w której możecie schować koszule i przechować je przez cały tydzień, a jeśli jesteście z tych co mają go mniej to musicie dostosować swoją garderobę do charakteru miejsca pracy i przewożenie odpowiednio zabezpieczonych ubrań w plecaku. Zmiana ubrania dokonywana jest zazwyczaj w kibelku lub w pomieszczeniu w którym pracujemy ( jeśli mamy swoje dedykowane pomieszczenie biurowe bo chyba nie chcemy świecić pupą na openspejsie). Niektórzy mogą się pochwalić nawet szatnią — wtedy to już tak zwana pełna opcja bo i prysznic się tam znajdzie.
Czas — Niestety dla śpiochów kiepska informacja, ale do przewalczenia, musicie wstać wcześniej, bo rower to nie Corvette i trochę więcej czasu potrzeba by dojechać do celu, jasna sprawa. Fajną rzeczą jest możliwość słuchania audiobooków podczas jazdy, dodatkowo ćwiczymy nogi — odpada czas spędzony na siłowni przy rzeźbieniu kulasów.
Bonus - powrót do domu rowerem, może być szybszy niż autem, bo kiedy wataha współpracowników wyjeżdża w swoich lśniących autach to samo robią pracownicy innych firm co skutkuje zatorem na ulicach miasta. Ścieżki rowerowe są za to drożne czy to rano czy po południu ( póki ten materiał nie trafi do szerszej publiczności ;).
Pogoda — może być wrzodem na dupie, tu trzeba się wyposażyć w rozwiązania profesjonalne jak to mówią Norwedzy, nie ma złej pogody jest tylko złe ubranie ( albo charakter ), ale nikt nie każe nam się mordować i dojeżdżać do pracy, kiedy przez całą podróż lecą nam wiadra wody na głowę, tyłek oraz plecy.
Bezpieczeństwo — Nie możemy go bagatelizować, kask się przydaje, w szczególności przy wyjazdach z bram, albo na skrzyżowaniach, gdzie samochodziarze przy prawo-skręcie nie przejmują się rowerzystami i najczęściej zauważają ich za późno i walą w nich przodem. Oświetlenie co prawda nie przydaje się za dnia, kiedy będziemy jeździć, jednak koszt lampek diodowych przód/tył jest wart tyle co dwa średniej jakości piwa, więc chyba warto mieć coś takiego przy rowerze. Ubezpieczenie OC oraz NNW również może się przydać, są nawet ubezpieczyciele, którzy mają w ofercie ubezpieczenia dedykowane rowerzystom.
Mam nadzieje, że przekonałem i po publikacji będziecie stadnie przemierzać trójmiejskie ścieżki w celach wiadomych. Wsiadać na rower!